Oto kolejny fragment kazania, które kard. Stefan Wyszyński wygłosił w katedrze gorzowskiej w trakcie centralnych obchodów diecezjalnych Millenium Chrztu Polski na porannej Mszy św. dla młodzieży 6 listopada 1966 r.
Dzisiaj, niewątpliwie, nie brak głosów, wołających o odnowę rodziny. Zawsze jednak trzeba pamiętać, że w codziennej niedoli, życie stawia nas nieraz wobec problemów trudnych. Oto rodzina, jak gdyby martwa – „umarła dzieweczka”. Zdawałoby się, że wszystko przepadło, że życie uszło. Już nie ma nadziei. Wszystko poszło na marne – zmarnowany człowiek, zmarnowane życie, nie udał się syn czy córka! Gdy młode życie i młode pokolenie na własną niejako rękę przechodzi przez doświadczenie życiowe, boryka się, doświadcza życia, i próbuje swoich mocy – niekiedy na przepadłe, niekiedy na zwycięstwo – w takiej trudnej chwili, Chrystus pokazuje nam, że nie trzeba tracić nadziei i opuszczać rąk, „Nie umarła dzieweczka, jeno śpi”, bo człowiek, dziecię Boże nie umiera, ma w sobie życie wieczne, „A chociażby i umarł” – jak mówi nam Chrystus – „żyć będzie, bo Ja go wskrzeszę w dniu ostatnim”. Najmilsze Dzieci! Nie ma rozpaczy w rodzinie! Nie ma rozpaczy w duszach ludzi wierzących!
Dostałem kiedyś list od małej dziewczynki, która tak prosiła: Módl się za mojego tatusia, bo mój tatuś nie chodzi do kościoła, a ja bym chciała, żeby chodził razem ze mną i z mamusią. Zdawałoby się, że nie powinno tak daleko odbiec jabłko od jabłoni. Tymczasem niemal inny duch jest w tym zatroskanym, zmęczonym walką o chleb ojcu. On już pewnie zapomniał, że „chleba naszego powszedniego”, trzeba szukać u Dawcy chleba, który nam mówi o chlebie doczesnym i wiecznym. Ale nie zapomniało o tym małe dziewczątko. Ono troszczy się o ojca, pragnie, aby ojcu było lżej i odważnie pisze list: „Módl się za tatusia, aby razem ze mną chodził do kościółka”. Może wtedy będzie mu lżej, może łatwiej przyjdzie mu zwyciężać codzienne trudności życiowe.
Najmilsze Dzieci! Są przedziwne tajemnice w duszach rodziców, o których niekiedy młodzież wypowiada zuchwałe sądy. I są przedziwne tajemnice w duszach młodzieży, nad którą nieraz niepotrzebnie załamujemy ręce, zamiast nasze sprawy i kłopoty wychowawcze oddawać w dyskretne, troskliwe Dłonie Maryi. Ona na pewno powie wszystkim: „Cokolwiek wam (Syn Mój) każe, czyńcie”!
Dlatego też – „nie umarła dzieweczka, ale śpi”. Może w niej się coś chwilowo zagubiło. Może ten młody człowiek, uczeń, uczennica, pracownik fabryki czy warsztatu pracy rzeczywiście jest jak gdyby uśpiony. Może za wcześnie wszedł w trudne życie, nie ma doświadczenia,
Rodzice katolicy! Pamiętajcie, że Ojcem waszych dzieci jest Ojciec Niebieski. On je kocha tak, jak i Was. Nie odmówi im swojej miłości i pomocy. Może niekiedy się upłaczecie, może – jak matka Augustyna, całe konwie łez wylejecie z oczu. Ale pamiętajcie, że nie umiera człowiek Boży, choćby zapomniał o Bogu. On tylko „śpi” – trzeba go zbudzić modlitwą, miłością, zaufaniem i delikatną troską, aby przygotował się do życia dobrego, do zadań, które ma po nas wypełnić.
Są to sprawy bardzo aktualne dla nas dzisiaj, gdy stoimy na progu nowego Tysiąclecia Chrztu Polski. Śpiewamy Bogu „Te Deum” za Tysiąclecie, a w naszym dziękczynieniu zamykamy pokorną prośbę, abyśmy wraz z młodzieżą i dziatwą, wierni Bogu, Krzyżowi, Ewangelii i Kościołowi, przeszli w Wiary nowe Tysiąclecie, aby i w nowym Tysiącleciu, żyliśmy mocami duchowymi i Bożymi. Wszak nie samym chlebem żyje człowiek! Naszym bogiem nie może być brzuch, ale wszelkie słowo, które wychodzi z ust Bożych. Niech ono brzmi w ustach młodego pokolenia, które w Wiary nowe Tysiąclecie idzie za Wodzem i Ojcem przyszłego wieku, Jezusem Chrystusem.
Dla Ciebie, Najdostojniejszy Arcypasterzu Świętego Kościoła Diecezjalnego Gorzowskiego, dla Twojego Duchowieństwa, dla wszystkich Rodziców w Diecezji, dla Ciebie, Droga Młodzieży i dla Was, małe dziateczki, tak bardzo bym pragnął radości, ufności Bożej i przekonania, że nie można człowiekowi życia odebrać, Można mu odebrać mienie, majątek, mieszkanie, można go odrzeć ze sławy, z odzieży, ze wszystkiego, ale życia mu się nie odbierze. Wszystko na ziemi skona, a człowiek, z tej właśnie ziemi, jako dziecię Boga Nieśmiertelnego, wejdzie w nowe życie.
Z tą nadzieją spokojnie patrzcie na wszystkich, o których nieraz myślicie, że już „pomarli”. Oni może „posnęli”, a Bóg Najlepszy zawsze ich ożywia i miłuje, bo ukształtował ich na życie wieczne z Samym Sobą, i ma dla swoich dzieci wielką cześć, miłość i cierpliwość.
Oto nadzieje, w imię których wchodźcie spokojnie w Wiary nowe Tysiąclecie, włączając się w śpiew, który dzisiaj rozlegnie się przy tej Katedrze: „Ciebie Boga wysławiamy”!
A ja, pełen radości, wdzięczny za to, że mogę dziś modlić się tu razem z Wami, w czasie tej Mszy św. polecać będą Bogu Waszego Arcypasterza, jego Biskupów pomocnych, całe Duchowieństwo i Was wszystkich. I razem z Wami będę śpiewał: „Te Deum laudamus”.