22 grudnia 2011 roku Benedykt XVI prosił Boga, aby wyrwał współczesnego człowieka ze snu zmęczonej wiary i przywrócił wierze moc przenoszenia gór – to znaczy nadawania właściwego porządku sprawom świata.
„Obecny kryzys duchowy jest kryzysem wiary, ponieważ prowadzi do upadku moralnego i w konsekwencji do samozagłady świata. Niewiara współczesnego świata jest tak wielka, że nawet nie można jej porównać do świata starożytnych filozofów ateistycznie usposobionych, którzy mimo to pielęgnowali uczucia religijne, bo znali ich wartości. Dowodem tej postawy był wzniesiony Panteon na cześć bogów. Dzisiaj buduje się świat, w którym Bóg nie ma prawa azylu”. (O. Prof. Paweł Warchoł)
Drodzy Pielgrzymi, czciciele Królowej Różańca świętego!
Najpiękniejszego azylu, najpewniejszego schronienia udzieliła Bogu Maryja, mówiąc Fiat w scenie zwiastowania, którą przed chwilą usłyszeliśmy w Ewangelii. I dlatego przybywamy na poświęcone Jej wzgórze rokitniańskie ze świata, który na różne sposoby próbuje zwalczać Boga. Przychodzimy ze świata, który zwalcza też człowieka i nie udziela azylu nienarodzonym i starszym, promując cywilizację śmierci. W naszych czasach, gdy nie udziela się azylu Bogu, również człowiek nic nie znaczy. Dziś, gdy w społeczeństwach europejskich zabija się Boga nowymi wytycznymi, jakby automatycznie zabija się człowieka, tworząc ustawy i prawa przeciwko ludzkiemu życiu.
Zaniepokojeni tym stanem rzeczy przychodzimy do Matki Cierpliwie Słuchającej i chwytamy po różaniec, który jest najskuteczniejszą bronią w walce ze złem. Pragniemy wyrwać się ze snu zmęczonej wiary, by uczyć się w tych niesprzyjających warunkach naszych czasów udzielać azylu Miłosiernemu Bogu, bez którego nie poradzimy sobie jako Jego stworzenia. To właśnie modlitwa różańcowa naszą wiarę ożywia, a jej moc przenosi góry i sprawia, że nawet przygnębiony i smutny człowiek XXI wieku odnajduje w Bogu nową nadzieję.
Niech zatem pośród wszystkich intencji tej wielkiej diecezjalnej rodziny różańcowej będzie to wspólne wołanie, byśmy mieli siłę wyrwać się ze snu zmęczonej wiary, byśmy cieszyli się życiem, byśmy chronili życie, byśmy się miłowali w rodzinie.
Nasza siła jest w jedności i we wspólnocie. I najwięcej możemy zdziałać razem. Wiedzieli o tym Apostołowie, którzy po wniebowstąpieniu Chrystusa, jak usłyszeliśmy w dzisiejszym fragmencie z Dziejów Apostolskich: „Wszyscy razem trwali jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami” (Dz 1, 14).
Niech wielka rodzina różańcowa przenosi góry, niech siłą naszej modlitwy rozwiązuje problemy współczesnego świata, a zwłaszcza naszych rodzin i naszych wspólnot parafialnych.
Ocena sytuacji w której się znaleźliśmy, ocena czasów w których żyjemy, może spowodować, że zaczniemy się lękać. Podobne odczucia miała Maryja, kiedy oceniała sytuację, po tym, co zwiastował Jej Gabriel. To dlatego usłyszała słowa Anioła: „Nie bój się, znalazłaś łaskę u Boga”. Czyż te słowa nie powinny uspakajać nas, pielgrzymów XXI wieku? Do porzucania lęku i do odwagi w życiu chrześcijańskim zachęcił nas też św. Paweł w usłyszanym dziś Liście do Tymoteusza: „…nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości i trzeźwego myślenia”.
Jakże potrzeba tego trzeźwego myślenia w życiu społecznym. Można zapytać, jakim myśleniem kierowały się kobiety, które wczoraj 1 października ubrały na czarno i wyszły na ulicę polskich miast, by walczyć o swoje prawa w ramach akcji „czarny protest”.
Drogie niewiasty! Tak trzeba walczyć o swoje prawa, ale tak samo trzeba walczyć o prawa swoich dzieci, zarówno tych narodzonych i jak i nienarodzonych. Może zamiast ubierać się na czarno i maszerować w proteście, trzeba udać się na pielgrzymkę do Częstochowy, by powierzyć swoje życie Czarnej Madonnie.
Uczyniły tak Amazonki, kobiety chore na raka piersi, które wczoraj pielgrzymowały na Jasną Górę. To jest właściwy kierunek chorej, czy zmartwionej swoją sytuacją Matki: udać się do Matki, która wszystko rozumie i sercem ogarnia każdego z nas.
Kochana Rodzino Różańcowa! Wołaj w modlitwie o szacunek do życia, wołaj za kobietą cierpiącą na raka, za kobietą poniewieraną przez własnego męża, za kobietą, która utraciła dziecko przez poronienie, czy w wypadku. Rodzino Różańcowa, wspieraj modlitwą kobiety i matki, aby udzielały azylu wszystkim swoim dzieciom!!!
Wielkim szacunkiem do życia odznaczała się nowa święta Kościoła: Matka Teresa z Kalkuty, która napisała kiedyś do polskich kobiet: „Bóg chce, abym zwróciła się do Was w imieniu nienarodzonych dzieci. Życie jest najpiękniejszym darem Boga. On stworzył nas do wielkich rzeczy, aby kochać i być kochanym. Bóg daje nam czas na ziemi, abyśmy poznali Jego Miłość, abyśmy doświadczyli Jego Miłości do głębi naszego istnienia. Abyśmy Go kochali, byśmy kochali naszych braci i siostry”.
Nie mamy wątpliwości, że Święta Matka Teresa miała wrażliwość na człowieka i dlatego jej czyny i słowa trzeba wciąż przywoływać. Oto jej krótkie wspomnienie:
„Wraz z kilkoma innymi siostrami szłam na Kongres Eucharystyczny. Po drodze zauważyłam umierających ludzi: Mężczyznę i kobietę. Zatrzymałam się. Powiedziałam do sióstr: Idźcie na Kongres Eucharystyczny, ja natomiast zostanę tutaj, aby zająć się nimi. Wzięłam ich i zaprowadziłam do naszego domu dla umierających. Wielu było zdenerwowanych na mnie, że nie przyszłam tamtego dnia na Kongres Eucharystyczny. Najnormalniej w świecie powiedziałam: Wyruszyłam, aby adorować Jezusa pod postacią chleba, a spotkałam Go na ulicy pod postacią umierającego człowieka. Zatrzymałam się i adorowałam Go, wyrażając w ten sposób całą moją miłość do Niego”. Św. Matka Teresa z Kalkuty. Siostry i Bracia! Każdego dnia wyruszamy w drogę z różańcem, by adorować Jezusa i Maryję w tajemnicach radosnych, bolesnych, chwalebnych i w tajemnicach światła. Nasza droga z Jezusem i Maryją będzie autentyczna tylko wtedy, gdy to nabożeństwo nauczy nas zatrzymywać się przy drugim człowieku. Niech nowa święta Kościoła – Matka Teresa z Kalkuty, uczy nas takiej więzi z Jezusem i Maryją, byśmy byli nie tylko odmawiającymi modlitwę różańcową, ale byśmy na drogach naszego życia zauważali drugiego człowieka z całą jego sytuacją, często pełną bezradności i cierpienia. Udzielając azylu Bogu, dawajmy schronienie ludziom, zwłaszcza tym najbardziej pokrzywdzonym i bezbronnym.
Modlitwa różańcowa uczy nas wyobraźni miłosierdzia. Uświadomił nam to św. Jan Paweł II w specjalnym liście o różańcu. Pisał: „Różaniec jest modlitwą pokoju także ze względu na owoce miłości miłosiernej, jakie rodzi. Jeśli odmawia się go właściwie, jako modlitwę medytacyjną, to różaniec, pomagając spotkać się z Chrystusem w Jego misteriach, musi również ukazywać oblicze Chrystusa w braciach, zwłaszcza tych najbardziej cierpiących”.
Warto też przytoczyć słowa papieża Franciszka: „Różaniec jest modlitwą zawsze towarzyszącą memu życiu, jest też modlitwą ludzi prostych i świętych… jest modlitwą mojego serca”.
To Ojciec święty jest inicjatorem Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia. Myślę, że dzisiaj powinniśmy sobie uświadomić, że różaniec jest modlitwą miłosierdzia. Kiedy przesuwając paciorki różańca wplatamy w nasze sprawy intencje ludzi żywych i pamięć o zmarłych, wówczas w prosty sposób wypełniamy uczynek miłosierdzia względem duszy: „Modlić się za żywych i umarłych”. Pamiętajmy o tym: różaniec jest modlitwą miłosierdzia.
Jesteśmy dziś w wyjątkowo komfortowej sytuacji, jesteśmy pod szczególną opieką Matki Bożej. Ale to nie wszystko. W liturgii Kościoła wspominamy dziś Aniołów Stróżów i wyznajemy wiarę w to, że każdy z nas ma takiego niewidzialnego opiekuna. I jemu trzeba udzielić azylu w naszym życiu, a wtedy bezpiecznie przejdziemy przez doczesność do wieczności, dlatego z dziecięcą prostotą módlmy się: Aniele Boży stróżu mój… Amen.
Rokitno, 2 października 2016 r.